Bogdan Bil
- Data urodzin: 09 lipca, 1957
- Choroba: nowotwór neuroendokrynny z licznym rozsiewem oraz rak drobnokomórkowy ślinianki
- Cel: pomoc w sfinansowaniu leczenia
W maju 2019 roku przez zupełny przypadek dowiedziałem się, że w moim ciele znajdują się guzy nowotworowe. Było to dla mnie ogromnym zaskoczeniem, zaledwie dwa miesiące dokładne badania oraz wizyty lekarskie nie wskazywały na niepokojącego. Od tego momentu zaczerpniętego mozolna diagnostyka, górna granica musiałem zrealizować prywatnie, ponieważ terminy z NFZ były niezwykle trudne.
Bardzo szybko zacząłem słabnąć i czuć się gorzej. Z cieszącego się życiem, sprawnego męża i ojca stałem się chronicznie zmęczonym i jeżdżącym na wózku inwalidzkim człowiekiem. Ból nie pozwalał mi się poruszać, spać a nawet myśleć. Okazało się, że rak bardzo szybko się rozprzestrzenia i zajął kości, w tym kręgosłup, który 19 lat temu złamałem w wypadku. W końcu zapadła diagnoza – nowotwór neuroendokrynny z licznym rozsiewem oraz rak drobnokomórkowy ślinianki. Wielu medyków obok standardowego leczenia zalecało odbudowanie odporności organizmu, tak też zrobiłem.
W październiku przeszedłem serię naświetleń oraz rozpocząłem stosowanie metod wspomagających organizm w chorobie. Ból bardzo szybko ustąpił prawie całkowicie, ale nowotwór nadal szybko się rozwija. Niestety nadal całe dnie spędzam w łóżku lub na wózku inwalidzkim, ale rehabilitacja powoli przynosi efekty i mam nadzieję stanąć kiedyś na nogi.
Obecnie jestem po drugiej serii chemioterapii i dzięki dodatkowemu wsparciu nie odczułem zbyt mocno jej skutków. Zintegrowane podejście pozwoliło mi łatwiej znieść bardzo silną radio i chemioterapię.
Sytuacja jest o tyle trudno, że do w którym mieszkam nie jest przystosowany do osoby niepełnosprawnej. Każda wizyta u lekarza to problem z pokonaniem licznych schodów, do przeniesienia potrzeba 2 silnych mężczyzn. Pomaga mi rodzina, która mimo pracy musi dostosować się do godzin wizyt.
Nadal muszę podnosić swoją słabą odporność i czekam na kolejną serię chemioterapii. Terapia wspomagająca, rehabilitacja i rozmowy u lekarzy są bardzo kosztowne. Miesięcznie jest to nawet ok. 20 000 złotych.
Zwracam się z ogromną prośbą o pomoc w sfinansowaniu leczenia. Mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia, bardzo chcę żyć i wierzę, że jeszcze wiele lat życia przede mną. Najpierw muszę muszę uporać się z chorobą, która bardzo szybko i agresywnie postępuje, dlatego muszę działać i wspomagać się, co poprawia. Przede mną jeszcze bardzo długa droga, proszę pomóżcie mi ją przetrwać.